Zwycięstwo siatkarzy na koniec morderczego sezonu. Z dużymi problemami reprezentacja Polski pokonała Chiny 3:2 w ostatnim meczu turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich. Przepustki do Różnica czasu Harbin, Chiny – Ramatuelle, Francja. Sprawdź aktualny czas w Harbin i w Ramatuelle, i ich strefy czasowe. Różnica czasu Pekin, Chiny – Jarosław, Polska. Jarosław, Polska. Państwo: Polska Współrzędne Jarosław: 50°00′58″N, 22°40′39″E Ludność: 40 134 Aktualny czas w Yantongshan, Jilin, Chiny. Aktualny czas w. Yantongshan. , Jilin, Chiny. 18:21:36. niedziela, 24 września 2023, tydzień 38. Słońce: ↑ 05:25 ↓ 17:32 (12h 7min) - Więcej informacji - Ustaw czas w Yantongshan jako domyślny - Dodaj do ulubionych lokalizacji. Tokio. . Intuicja podpowiada wam zapewne, że w południe Słońce najlepiej szukać dokładnie południu. A jednak nie zawsze jest to prawdą. Czasem Słońce w południe jest jeszcze po wschodniej stronie nieba, a czasem już po zachodniej. Jak to działa? Zobaczmy Na początku uzasadnijmy sobie możliwość obserwacji Słońca w południe w innym niż południowy kierunku, która wynika z kulistości Ziemi i nachylenia jej osi obrotu względem płaszczyzny, w której obiegane jest samo południe Słońce widać mniej więcej w kierunku? No właśnie, w jakimOtóż o ile w Polsce Słońce faktycznie nawet latem widać w godzinach południowych w kierunku „ciepłych krajów”, czyli na południe, to im bardziej na południu się znajdziemy, tym wyżej nad horyzontem będzie ono w ciągu dnia zwrotniku Raka, który przebiega przez Meksyk, północną Afrykę i Indie, a także południowe Chiny, w dniu przesilenia letniego Słońce pojawi się dokładnie nad naszymi głowami. Z kolei na zwrotniku Koziorożca, przebiegającym przez Amerykę Południową, Południową Afrykę i Australię, taka sytuacja wystąpi w dniu przesilenia to chwila, w której ciało niebieskie znajduje się najwyżej nad horyzontem danego dnia. Dla Słońca ten moment utożsamiamy, niestety niesłusznie, z zegarkowym południemNa południe od zwrotnika Koziorożca Słońce jest zawsze widoczne po stronie północnej. Z kolei na równiku przez połowę roku jest widoczne w kierunku południowym, a przez drugą połowę w kierunku północnym. Tam też Słońce wschodzi i zachodzi dokładnie w pionowym kierunku przez cały rok. Dlatego zachody w okolicach równika są dużo szybsze niż w Polsce, a różnica pomiędzy najdłuższym a najkrótszym dniem w roku międzyzwrotnikowa, zaznaczona na czerwono, gdzie Słońce raz góruje od strony północnej, raz od strony południowej nieba (fot:Genetics4Good CC BY-SA przypadku obszarów daleko za kołami podbiegunowymi, gdy Słońce całymi dniami wisi nad horyzontem, tylko pozornie nie zmienia ono wysokości. W praktyce każdego dnia "w południe" góruje na nieco innej jednak do tej godziny 12:00, która wybija na naszym zegarku. Uwzględniając powyższe wytłumaczenie, w samo południe Słońce powinno teoretycznie być albo dokładnie w kierunku południowym, albo północnym, ewentualnie dokładnie nad naszymi głowami. Tak jednak jest tylko w niektórych dniach roku, bądź niektórych właściwie pokazuje nasz zegarek, czyli czas urzędowy i strefy czasoweWyjaśnienie pierwszej części tej zagadki leży w słowie zegarek. No właśnie, cóż on mierzy. Ten, z którego korzystamy dziś to najczęściej zegarek w smartfonie czy smartwatchu, który synchronizowany jest z bardzo dokładnymi zegarami atomowymi. Niestety muszę was rozczarować, zegarek mierzy czas urzędowy, czyli taki, który administracyjnie jest narzucony w danym urzędowy podlega podziałowi na strefy czasowe, których zasięg jest zwykle tak dobrany, by nie utrudniać funkcjonowania człowieka, jak i gospodarki. Dlatego Europa w większości jest objęta jedną strefą czasową, ale na przykład w USA mamy już kilka takich strefW prawie całej Europie mamy czas środkowoeuropejski (CSE). Czyli jeśli u nas jest godzina 12:00, to 12:00 jest też w Hiszpanii kontynentalnej. A przecież Słońce tam o tej samej porze nie może być w tej samej pozycji na niebie. No tak się po prostu nie da. Czas słoneczny, czyli wynikający z ruchu obrotowego Ziemi, jest inny na każdym południku. Teoretycznie po każdej stronie biurka przy, którym siedzicie, czas będzie urzędowy dla danej strefy czasowej odpowiada czasowi słonecznemu dla południka, którego odległość kątowa od południka zerowego stanowi wielokrotność 15 stopni i numeru strefyStrefy czasowe na świecie. Jak widać, nie ma tu reguły co do podziału. Główna część USA, choć ma podobną rozciągłość jak Chiny, są podzielone na strefy w przeciwieństwie do tego drugiego krajuCzas CSE jest w praktyce czasem słonecznym, który obowiązuje na południku 15 stopni długości geograficznej wschodniej. Warszawa dla przykładu leży na południku 21 stopni (na wschód od tego południka), więc Słońce tutaj w zegarkowe południe powinno być już na zachodzie. Zwykle mniej więcej kilkanaście minut po 11:00 pojawia się najdalej na południu w danym dniu i najwyżej na niebie. Z kolei w Barcelonie, która leży blisko południka zerowego, gdy Słońce góruje na niebie zegarki wskazują już godzinę 13:00. W zegarkowe południe jest jeszcze po wschodniej stronie dlatego mówi się, że w Hiszpanii ludzie chodzą spać późno, bo po prostu dzień bywa tam dłuższy niż w środkowej Europie. To tylko kwestia przyjętej administracyjnie godziny. Cały świat podzielony jest na 24 strefy czasowe, ale ze względu na to, że nie każdy kraj ma kształt prostokąta jak stan Wyoming w USA, strefy czasowe nie zawsze współgrają z naszą położenie Słońca na niebie w różnych dniach roku o tej samej godzinie czasu urzędowego (z uwzględnieniem zmiany czasu na zimowy) na szerokości geograficznej Polski. Krzywa tworzona przez te pozycje nazywa się analemma. Na Ziemi ma ona kształt ósemki, na Marsie to z kolei kształt gruszki (fot: jailbird CC BY-SA de)O powyższym doskonale wiedzą amatorzy nocnych obserwacji. Godzina zegarkowa nie jest tak istotna jak czas gwiazdowy, wedle którego określane są pozycje gwiazd i innych obiektów na analemma dla pozycji Słońca w samo południe, dla miejscowości na północnej półkuli Ziemi o szerokości geograficznej 51 stopni, czyli takich jak Wrocław, Lublin, ale z dobrym przybliżeniem także dla całej Polski. Mamy tu wysokość nad horyzontem i azymut (180 stopni to kierunek na południe)Gdyby czas urzędowy był określany dla każdego południka, czyli czas słoneczny, ale średniDobrze, wiemy więc, że aby czas zegarkowy najbardziej odpowiadał czasowi słonecznemu, czyli związanemu z dziennym ruchem i położeniem Słońca na niebie, zegarek powinien na każdym południku na Ziemi pokazywać czas odpowiadający temu właśnie południkowi. Nie jest to technicznie możliwe i dlatego różnica w czasie słonecznym pomiędzy wschodnią a zachodnią granicą Polski to kilkadziesiąt w tę wiedzę wychodzimy na podwórko, wprowadzamy w zegarku korektę czasu związaną z naszą odległością od południka 15 stopni (szczęście mają mieszkańcy zachodniej Polski, bo to właśnie tam przebiega ten południk), kierujemy wzrok o 12 dokładnie na południe i... nic z tego. Szanse, że Słońce będzie widoczne dokładnie na południu w południe są mniej więcej 4 do 365. Zresztą nie powinno patrzeć się na samo Słońce, wystarczy zwykły kijek i pomiar kierunku rzucanego przez niego cienia. Gdy będzie skierowany dokładnie na północ, to znaczy, że Słońce jest dokładnie na słoneczny średni, a czas słoneczny prawdziwy. Różnica jest istotnaDlaczego szanse wynoszą 4 do 365, czyli mniej więcej jeden procent? Otóż zapomnieliśmy o tym, że Ziemia obiega Słońce po elipsie, a nie po kole. Tzn. doskonale to wiemy, ale trzeba to jeszcze uwzględnić w naszych obliczeniach. Ba, trzeba jeszcze dołączyć fakt, że oś obrotu Ziemi jest nachylona względem czasu, wykres wartości w ciągu roku. Gdy wartośc jest ujemna, nasze zegarki wyprzedzają czas prawdziwy słoneczny, gdy dodatnia jest wręcz przeciwnie. Gdyby z różnic w położeniu Słońca o tej samej godzinie zrobić wykres, dostalibyśmy coś podobnego (fot: Pedro Sánchez CC BY-SA słoneczny, który odpowiada danemu równikowi, a który powiązaliśmy z czasem urzędowym i tym, że Ziemia w 24 godziny wykonuje jeden obrót, to w rzeczywistości czas słoneczny średni. Czyli taki, który by był czasem słonecznym prawdziwym przy kołowej słoneczny prawdziwy można wyliczyć z czasu słonecznego średniego lub na odwrót, stosując tak zwane równanie czasuTę rozbieżność, czyli szybszy ruch Ziemi wokół Słońca polską zimą, wolniejszy latem, oraz wpływ zmiennego nachylenia ekliptyki do równika ziemskiego, koryguje się za pomocą tak zwanego równania czasu. Jego wykres jest taki jak na diagramie powyżej. Korekta czasu średniego słonecznego czasem jest dodatnia, czasem ujemna. Tylko 15 kwietnia, 13 czerwca, 1 września i 25 grudnia korekta wynosi działania, obliczamy korektę czasu urzędowego do słonecznego średniego i słonecznego prawdziwego i wiemy kiedy naprawdę danego dnia Słońce będzie widoczne na niebie w kierunku południowym. Czy na pewno? Niekoniecznie, choć ten błąd można już sobie ostatnia rzecz, czyli właściwie określony kierunek na południePozostaje jeszcze jeden ważny drobiazg, a przecież staramy się być maksymalnie dokładni. Nie chodzi tu nawet o pogodę, ale o to jak wyznaczymy kierunek na kompas wskazuje kierunek północny znacznie dokładniej niż w XIX czy XX wieku. To konsekwencja migracji bieguna magnetycznego, który obecnie znajduje się blisko bieguna geograficznegoJeśli zrobicie to za pomocą kompasu, to będzie to kierunek wynikający z położenia biegunów magnetycznych, a nam przecież chodzi o kierunek południowy wynikający z ruchu obrotowego Ziemi. Jak go wyznaczyć? Najlepiej nocą, gdy pomocna będzie nam gwiazda Polarna. To ona z bardzo niewielkim błędem daje nam tę szansę. Wskazuje kierunek północny, a południe jest dokładnie po przeciwnej stronie. Mieszkańcy południowej półkuli Ziemi nie mają tyle szczęścia, tam w pobliżu południowego bieguna niebieskiego nie ma szczególnie jasnej słoneczne, czyli te, które nigdy się nie śpieszyły, ani nie spóźniałyNaturalnym zegarem, który pokazuje czas prawdziwy słoneczny są zegary słoneczne. Znajdziemy je zarówno w zabytkowych miejscach, jak i w nowocześniejszej wersji w parkach. Jednak i taki zegar, choć pokazywał dość precyzyjnie czas prawdziwy słoneczny (błąd wynika z kłopotliwego odczytu dokładnej godziny), musiał być odpowiednio skonstruowany i dostosowany do miejsca, gdzie był stosowany. Stąd też różnie wyglądające zegary, które spotkamy w różnych miejscach świata. Niektóre miały całkiem skomplikowaną konstrukcję, tak jak zegar Orloj w Pradze (zdjęcie poniżej). Były też zegarki słoneczne ich jeszcze długo po tym jak człowiek posiadł umiejętność konstruowania zegarków mechanicznych, a system pomiaru czasu zaczął uwzględniać strefy czasowe. Dopiero w XX wieku zegary słoneczne stały się jedynie konstrukcjami reprezentującymi dziedzictwo historyczne i kulturalne. A my? Cóż poczęlibyśmy bez umiejętności odmierzania czasu, tak jak ten, który poświęciliście na przeczytanie tego tekstu. I choć Słońce nie jest nam do jego rachuby już potrzebne, wciąż uwzględniamy jego położenie wprowadzając od czasu do czasu drobne korekty zwane sekundami przestępnymi. Korygują one między innymi nieregularność tempa obrotowego Ziemi. Najwyższy rangą reprezentant cara porwał i zgwałcił jego siostrę. Takie rzeczy nigdy nie pozostawały bez odpowiedzi w szlacheckiej Polsce. Nicefor Czernichowski (herbu Jaksa) bez litości zamordował Rosjanina wraz z całą świtą, lecz po tym musiał uciekać najdalej, jak się da. Ta historia wydarzyła się naprawdę, a napisały ją duma, odwaga i awanturniczy styl życia zapomnianego polskiego szlachcica. W 1632 roku armie ze wschodu wkroczyły na terytorium Rzeczypospolitej i wybuchła kolejna wojna polsko-rosyjska. Jedną z osób wziętych wówczas do rosyjskiej niewoli był Nicefor Czernichowski, herbu Jaksa, urodzony na Wołyniu młody polski szlachcic. Kraina nad Czarną RzekąRazem z kilkoma członkami swojej rodziny został zesłany na Syberię, lecz wkrótce zwolniono go z niewoli w zamian za obietnicę służby dla cara. W celu uniemożliwienia niepokornemu szlachcicowi ucieczki do ojczyzny Niceforowi Czernichowskiego przydzielono obowiązki na wschodnim pograniczu Rosji, którym w pierwszej połowie XVII wieku było dorzecze Leny w centralnej Syberii. Dalej na wschód nie rozciągała się jeszcze żadna władza państwowa; a pojedyncze, wysyłane tam wyprawy rosyjskie i kozackie, wracały pobite i zdziesiątkowane przez zamieszkujące tam plamiona. Powstała wówczas legenda o niebywale bogatej i żyznej krainie na wschodzie, nad Czarną Rzeką – Amurem. Kraina ta miała być bramą do potężniejszych wówczas od całej Europy Chin. Ciężko tam jednak było dotrzeć, a jeszcze ciężej przeżyć zdanym na samego siebie i atakowanym przez wysyłane z Pekinu szybko osiągnął wysokie stanowisko w carskiej administracji, stabilne i dostatnie życie Polaka legło jednak w gruzach w 1660 lub – według innych przekazów - w 1664 roku. Najwyższy rangą reprezentant cara na pograniczu, wojewoda ilimski Ławrientij Obuchow, porwał wówczas i zgwałcił jego siostrę. Takie rzeczy nigdy nie pozostawały bez odpowiedzi w szlacheckiej Polsce i tak też miało być w tym przypadku. Ogarnięty żądzą zemsty Czernichowski wraz z podległymi sobie ludźmi doprowadził w odwecie do buntu przeciwko wojewodzie, a następnie zaatakował go i bez litości zamordował wraz z całą świtą, gdy Obuchow próbował uciekać na pokładzie za taką zbrodnię mogła być w Rosji tylko jedna – śmierć. Zuchwałość Nicefora wzbudziła jednak szacunek wielu mieszkańców, zaś odległość środkowej Syberii od serca państwa rosyjskiego dała mu czas niezbędny do ucieczki. Polski szlachcic, wraz z grupą 84 podległych sobie ludzi i wszystkim, co zrabował Obuchowowi, wyruszył więc w jedynym możliwym kierunku – na wschód, ku sławionej w opowieściach krainie nad francuska mapa Chin sporządzona przez Jeana D’Anvillea, gdzie zaznaczono miasto Jaxa / Źródło: public domain Szansa na nowe życieUcieczka ta była równie zuchwała, co szalona. W końcu nikomu jeszcze nie udało się dotrzeć i umocnić nad Czarną Rzeką, a próbowały tego już liczniejsze i lepiej wyszkolone oddziały. Grupa Czernichowskiego wkrótce na własnej skórze dowiedziała się dlaczego. Nie dość, że do pokonania były tysiące kilometrów przez surową, nieprzyjazną tajgę, to dodatkowo w trakcie przedzierania się można było się spodziewać regularnych ataków ze strony lokalnych długich miesiącach wycieńczającej drogi zdziesiątkowana grupa dopięła jednak swego, docierając do ruin dawnego garnizonu kozackiego nad Amurem – Ałbazinu. Garnizon ten, spalony i samotny na bezkresnym pograniczu ówczesnych Chin, był ponurą pozostałością po rosyjskich porażkach sprzed kilku lat. Ale dla Nicefora Czernichowskiego i jego ludzi był szansą na zupełnie nowe życie, które wkrótce przerosło ich najśmielsze energiczne zabrał się za odbudowę umocnień garnizonu. Przemianował go na Jaksę (chiń. Jaxa, 雅克萨), nadał mu herb swojego rodu, otoczył drewnianymi umocnieniami i osadził w nim ikonę Matki Boskiej, przywiezioną przez przybyłego z nim mnicha Hermonegesa. Jednocześnie nawiązał przyjazne kontakty z rozproszoną lokalną ludnością, od której wymógł obowiązek składania sobie cennych danin, w zamian dzieląc się z nią wiedzą rolniczą i rzemieślniczą. Polski szlachcic, zjednując sobie okoliczną ludność, okazał się pod tym względem rozsądniejszy od okrutnych rosyjskich i kozackich poprzedników, których wyprawy nad Amur szybko kończyły się polsko-chińskaTymczasem Nicefor Czernichowski nie tylko na pograniczu z Chinami przeżył, ale zbudował tam silną warownię i zaczął rozbudowywać swoją stolicę. Powstała w niej też cerkiew, jako że Czernichowski został nakłoniony wcześniej w Rosji do przejścia na prawosławie. Wokół Jaksy powstały zaś pola uprawne - w rozkwicie liczące 2700 akrów (ponad tysiąc hektarów).Gdy wieści o istnieniu niezależnego od cara polskiego państewka nad Amurem rozeszły się, do Jaksy zaczęli ściągać nie tylko przedstawiciele lokalnej ludności, ale również kolejni banici i poszukiwacze przygód z Rosji, wśród nich także Polacy. Dzięki nim Czernichowski zaczął umacniać swoją kontrolę nad coraz większym obszarem, zakładając jednocześnie coraz dalej położone posterunki i wioski: Pokrowskaja, Ignaszina, Monastyrszina, Oziernaja, Panowo, polskie państwo we wschodniej Syberii rosło w siłę, a wyłączna kontrola Polaka wkrótce rozciągała się na kilkaset kilometrów dalej na wschód, w dół rzeki Amur aż do ujścia rzeki Zei. Jaksa miała już nie tylko własne wojsko, ale też rozwiniętą administrację i gospodarkę, a polskiej władzy nikt z poddanych się nie zuchwały szlachcic opanował ziemie de facto niczyje, wcześniej niepoddające się wyprawom rosyjskim, Kreml nie mógł się początkowo pogodzić z jego ucieczką i odniesionym sukcesem. Kolejne najazdy sił carskich zostały jednak odparte, a jednocześnie Jaksa nawiązała oficjalne relacje dyplomatyczne z Chinami. Choć w wizji świata Państwa Środka żaden władca nie był równy chińskiemu cesarzowi - Synowi Niebios, cesarz uznał istnienie Jaksy, tak jak uznawał istnienie innych państw, a część wysyłanych z jego dworu listów pisana nawet była po przechodzi do historiiJednocześnie Czernichowski zdawał sobie sprawę, że jego państwo nie będzie w stanie w nieskończoność opierać się i Rosji, i Chinom, których atak wydawał się jedynie kwestią czasu – Jaksa znajdowała się zbyt blisko ówczesnego serca chińskiego imperium. W związku z tym wykazał się przebiegłością i w 1669 roku zaczął dobrowolnie wysyłać carowi daniny, manifestując tym samym swoją gotowość do podporządkowania się Rosji. Już rok później nastąpił potężny atak sił chińskich, polskie państwo zdołało go jednak odeprzeć – sukces ten bez wątpienia nie umknął uwadze rosyjskiego później plan polskiego szlachcica się powiódł – władca Jaksy został zaocznie skazany przez cara na karę śmierci, lecz od razu ułaskawiony i mianowany wicewojewodą. W rezultacie dzieło życia Nicefora Czernichowskiego – polskie państwo Jaksa - w 1674 roku formalnie utraciło niezależność, stając się częścią Rosji. Polak mógł się jednak czuć zwycięzcą. Nie tylko uniknął kary za zemstę dokonaną na wojewodzie Obuchowie, ale też dokonał niemożliwego: jako pierwszy okiełznał legendarną krainę nad Czarną Rzeką, leżącą u bram do potężnych Jaksy w skład Rosji nie okazało się jednak szczęśliwe dla niej samej. W 1675 roku Nicefor Czernichowski poczuł się dostatecznie silny, by uderzyć na Mandżurię, matecznik władającej Chinami dynastii Qing. Wyprawa ta, dowodzona przez niego osobiście, odniosła sukces, lecz polski szlachcic zmarł w jej trakcie lub zaraz po powrocie – przyczyny śmierci nie są znane. Czernichowski bez wątpienia był już jednak w zaawansowanym jeszcze przez kilka kolejnych lat dobrze prosperowała, ale - wojownicza i podlegająca rosyjskiemu władcy - nie mogła być już dłużej akceptowana przez Chiny. Wkrótce rozpoczęły się chińskie ataki, które stopniowo odbierały terytorium Jaksie - do 1683 roku zajęte zostało praktycznie wszystko poza ufortyfikowaną stolicą i jej bezpośrednim w 1685 roku na stolicę uderzyły potężniejsze niż kiedykolwiek siły chińskie, liczące według przekazów pięć tysięcy żołnierzy. Po oblężeniu twierdzy jej 450-osobowej załodze przekazano proponowane warunki poddania się, napisane – nie mogło być inaczej – również w języku polskim. Załoga Jaksy odrzuciła propozycję i wybrała beznadziejną walkę, ulegając siłom chińskim po 10 bitwie pozostali przy życiu obrońcy trafili do niewoli, a następnie osiedlić się mieli w północnych Chinach. Wraz z ich odejściem ostatecznie przestała istnieć stworzona przez Polaków – sukces, który przerósł marzenia / Wideo: public domain / Tadeusz Gajl/Bastian/CC BY-SA Dorzecze niezgodyWymazanie polskiego państwa nie zakończyło jednak sporu rosyjsko-chińskiego o kontrolę nad dorzeczem rzeki Amur. Przeciwnie, choć brzmi to nieprawdopodobnie, spuścizna Nicefora Czernichowskiego doprowadziła do otwartej wojny granicznej pomiędzy Rosją i Chinami. Przez kolejnych kilka lat dochodziło do serii potyczek i bitew z udziałem coraz większych sił, w których ostatecznie wzięły górę wojska w 1689 roku podpisany został pierwszy w historii rosyjsko-chiński traktat pokojowy, na mocy którego dawna twierdza w Jaksie, przemianowana ponownie na Ałbazin, została doszczętnie zburzona, a podległa carowi okoliczna ludność przesiedlona na terytorium dorzeczem Amuru zapanowali Chińczycy, lecz – jak pokazała historia – Rosjanie nigdy się z tym nie pogodzili. Gdy Chiny zaczęły w XIX wieku upadać, Rosja wykorzystała to, ponownie zajmując dorzecze Amuru i w dużej mierze zachowując kontrolę nad tym obszarem do historia leżącej na pograniczu rosyjsko-chińskim Jaksy nie przepadła. Spisał ją najpierw ocalały mnich Hermogenes, a następnie polski historyk Marian Dubiecki, sam zesłany na Syberię po powstaniu styczniowym. Zachowały się również jej materialne ślady – mapy z XVII wieku z wyraźnie zaznaczoną stolicą polskiego państwa, napisane w języku polskim listy z chińskiego dworu, a przede wszystkim ikona Matki Boskiej, która ponoć wciąż znajduje się na terenie dawnego stała się romantycznym symbolem zdolności, zuchwałości i awanturniczej duszy przedstawiciela polskiej szlachty, który nie bał się ruszyć w nieznane, jednocześnie rzucając wyzwanie największym mocarstwom ówczesnego Ałbazin znajduje się w miejscu dawnej stolicy Jaksy / Wideo: Google Earth opublikowano: 20-07-2022, 11:22 Posłuchaj Po wzrostowym początku tygodnia na rynku ropy naftowej, notowania tego surowca dzisiaj rano oddają część zwyżek. Andrey Rudakov Cena ropy WTI tym samym porusza się tuż poniżej poziomu 100 USD za baryłkę, a notowania ropy Brent – o kilka dolarów wyżej, w okolicy 105 USD za baryłkę. Różnica w cenie na korzyść europejskiego surowca ma uzasadnienie fundamentalne: w Europie obawy związane z bezpieczeństwem energetycznym są obecnie największe ze względu na wprowadzone sankcje na Rosję i problemy z dostawami różnych surowców energetycznych. Tymczasem państwom azjatyckim europejskie sankcje pod niektórymi względami... wychodzą na dobre. Dotyczy to zwłaszcza dostaw ropy naftowej: tańszy surowiec z Rosji stał się popularny w Chinach i Indiach. W czerwcu Rosja już po raz kolejny była największym dostawcą ropy naftowej do Chin – zdeklasowała ona w maju Arabię Saudyjską, która oferowała wyższe ceny. W poprzednim miesiącu import saudyjskiej ropy naftowej do Chin znalazł się na poziomie 1,23 mln baryłek dziennie, a więc o 30% niższym niż w czerwcu poprzedniego roku oraz niższym od majowego poziomu (1,84 mln baryłek dziennie). Tymczasem w Stanach Zjednoczonych w centrum uwagi na rynku ropy są informacje dotyczące zapasów tego surowca. Wczoraj Amerykański Instytut Paliw podał, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy w USA wzrosły o 1,86 mln baryłek. To już trzeci z kolei wzrost zapasów. Jeszcze więcej emocji budzi jednak zaplanowana na dzisiaj publikacja analogicznego raportu Departamentu Energii (który bazuje na większej ilości danych). Jeśli po raz kolejny pokaże on wzrost zapasów ropy i ogólnie paliw w USA, będzie to kolejny sygnał spadku popytu na paliwa i większej ostrożności konsumentów w wydawaniu pieniędzy – co z kolei tym bardziej wskazuje na spowolnienie gospodarcze w późniejszych miesiącach, gdy sezon letnich wyjazdów minie. © ℗ Fiński generał Pekka Toveri podkreślił znaczenie dostaw uzbrojenia z Polski dla Ukrainy. Armia Kijowa wie, jak używać starszej broni, co pomaga błyskawicznie wysłać ją na front bez dodatkowych szkoleń żołnierzy. Były szef fińskiego wywiadu wskazał również, ile znaczy wsparcie Zachodu w tym trudnym okresie. Ocenił także straty Rosjan w Ukrainie oraz dalsze szanse armii generał Pekka Toveri wskazał zasadnicze różnicę między Polską i Finlandią, a także ocenił, kiedy Rosja może rozpocząć kolejną wielką ofensywę. Źródło: Gettyimages, fot: 2022 Getty ImagesByły szef fińskiego wywiadu Pekka Toveri nie widzi niczego złego w dostarczaniu Ukrainie poradzieckiego sprzętu. Uważa nawet, że to korzystniejsze rozwiązanie, ponieważ armia Kijowa nie musi przechodzić dodatkowych szkoleń. W dodatku wojsko dysponuje wieloma częściami zamiennymi, które mogą okazać się na wagę złota, zapewniając szybkie naprawy i powrót na Są one znane Ukraińcom, personel jest z nimi obeznany i mają one prawie kompletny system konserwacji i napraw - stwierdził. Generał podkreśla także, że państwa "darczyńcy" również chcą "zyskać coś" w zamian za przekazany Ukrainie sprzęt. Toveri wskazuje tutaj na pozyskanie nowszych rodzajów Polska i Grecja mają starszy sprzęt wojskowy, który zapewne są skłonne zaoferować, ale jednocześnie liczą na to, że dostaną nowszy, bardziej aktualny od USA czy Niemiec - ocenił były fiński między Polską i Finlandią Toveri zaznaczył, że sytuacja w Finlandii jest stosunkowo taka sama jak w Polski. Oba kraje sąsiadują z Rosją, ale zasadnicza różnica polega na tym, że Polska jest pełnoprawnym członkiem i Szwecja wkrótce powinny dołączyć do NATO, co przyczyni się do zwiększenia bezpieczeństwa państw bałtyckich, a także całej Nie jesteśmy jeszcze pełnoprawnymi członkami Sojuszu i choć otrzymaliśmy pewne gwarancje, nie są one gwarancjami bezpieczeństwa w rozumieniu art. 5 - uznał chce grać na czasToveri wskazuje również, że Władimir Putin, liczy na znudzenie Zachodu tematem wojny, co miałoby się bezpośrednio przyczynić do zwiększenia szans Rosji w tym konflikcie. - Rosja liczy na to, że Zachód będzie miał dość. Im dłużej trwa wojna, tym lepiej dla nich - stwierdził Toveri. Kreml liczy na to, że dzięki temu Ukraińcy nie będą dostawać więcej zachodniej broni, której tak obawia się donbasie trwa zarządzona przez Putina "przerwa operacyjna". Fiński ekspert jest przekonany, że jest to podyktowane poniesionymi przez Rosję wielkimi Rosja poniosła straty w wysokości co najmniej tysiąca czołgów bojowych i straciła około dwóch tysięcy innych pojazdów pancernych. Prawdopodobnie do połowy sierpnia odzyska jednak zdolność do jakiejkolwiek większej ofensywy - też: Zwycięstwo Ukrainy? Były dowódca o kluczowym argumencieOceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

różnica czasu polska chiny